Przydomowe ogródki bardzo często są kojarzone z pracą na roli. Z ciężką pracą rolnika który haruje od świtu do nocy na polu utytłany po pachy w gnoju. Ale czy sa to słuszne skojrzenia? Czy tak to musi wyglądać?
Ostatnio dowiedzieliśmy się, że Michelle Obama prpaguje zdrowe odżywianie i styl życia. W ramach tej działalności został powiększony ogór przy białym domu. Wraz z dziećmi pierwsza dama posadziła zioła i warzywa (słaty, marchewki, pietruszki, kalarepy, ogórki, pomidory, groszek, czosnek, cebulę, brokuły, kalafiory, kapusty i inne). Nie posadzono tylko buraków, których podobno nie lubi Pan Prezydent.Inicjatywa ma uzmysłowić amerykanom istotę zdrowego odżywiania się. Dobroczynnego wpływu warzyw na ludzkie organizmy.Z niecierpliwością będziemy śledzić kolejne doniesienia z przydomowego ogródka w białym domu. Być może dzięki tej inicjatywie zapanuje światowa moda na sadzenie własnych warzyw.
Na filmie możemy obejrzeć jak pierwsza dama Ameryki sadzi warzywa w żółtych rękawiczkach, tak żeby nie zniszczyć sobie rąk.
http://www.whitehouse.gov/photos-and-video/video/2011/03/16/first-lady-michelle-obama-hosts-white-house-garden-spring-planting
Swoją droga ciekawe jak wygląda przydomowy ogródek naszej pierwszej damy?
Jak to wygląda w praktyce? Dla przykładu ogódek 2x4m w sumie 8m2.
Dzień pierwszy (pierwsze ciepłe dni maja)- przygotowanie ziemi - przekopanie ogródka,- posadzenie sadzonek,- oznaczenie sznurkiem grzadek i posianie ziarenek,- podlanie.
Dzień drugi- podlewanie
Dzień trzeci- podlewanie
Dzień czwarty- przerywanie chwastów- podlewanie
Dzień piąty- podlewanie
Jak już warzywka podrosną, tak żeby były większe od chwastów wystarczy przepielić 2 razy w tzgodniu.Już po miesiącu możemy wypatrywać pierwszych ogórków i pomidorów, które będą wyrastać aż do jesieni. Po dwóch miesiącach jak warzywa są bardzo duże wystarczy przepielić raz na dwa tygodnie. należy też pamiętać o podlewaniu jeśli trafią się suche dni. Ale jesli mamy odrobinę głowy na karku, to możemy stworzyć system zbierania wody deszczowej, przy pomocy której będziemy mogli nawadniać nasz ogródek automatycznie, przy pomocy jutowych sznurów, po których woda będzie wycieka wprost na nasze grządki.
W Meksykańskich Pueblach ludzie utrzymują się z kawałków ziemi o wielkości 100 na 10 metrów co im daje raptem 1000m2. Na obrabianie tych skrawków ziemi poświecają połowę czasu, gdyż drugą musza oddać na pracę u właściciela hacjendy. Jeszcze tylko wspomnę, że Meksykańska ziemia jest mniej urodzajna od naszych ziem, które co prawda możemy uprawiać tylko przez pół roku, ale za to nie są tak przesuszone jak meksykańskie pustynie, gdzie czasami nie ma trawy dla krów, a na polach dośc często widuje sie kaktusy opuncji, z których meksykańczycy robią racuchy, albo tequilę.
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.