Gram Zdrowia

Sami hodujemy raka

Drucken
Beitragsseiten
Sami hodujemy raka
RAK PŁUC
RAK ŻOŁĄDKA
RAK MACICY
Współczesna medycyna
Teoria trawienia membranoweg
Alle Seiten
Es gibt keine Übersetzung gerade jetzt, aber wir können dies für Sie tun, wenn Sie möchten - schreiben Sie einfach ein Kommentar. Wir können auch bessere Übersetzung, wenn Google Übersetzer ist nicht genug für Sie.

Przyprowadzono do mnie kiedyś chłopca, miał dwanaście lat. Przez ostatnie dwa lata miał silne napadowe ataki astmy. Twarz jego była opuchnięta, koloru bladożółtego, stwierdziłem skrzywienie kręgosłupa, był otyły (skutek kuracji hormonalnej), miał zwolnienie z najprostszych nawet ćwiczeń fizycznych. Gra w piłkę, jazda na rowerze, pływanie - wszystko to pozostawało w sferze marzeń. Siedział przede mną nieszczęśliwy, pozbawiony dzieciństwa dwunastoletni inwalida. Najgorsze było to, że jego przyszłe życie rysowało się jeszcze straszniej (astma oskrzelowa to przewlekła choroba bardzo trudna do wyleczenia). Na moje pytanie "Co lubi jeść?" mama odpowiedziała, że mięso, zupy, produkty mleczne i słodycze, ciastka.

 

Nigdy nie mogę zrozumieć rodziców, którzy ze ślepej miłości starają się kupować swoim dzieciom lody lub smaczne cukierki, słodki napój gazowany lub watę cukrową, nie rozumiejąc, że wszystkie te produkty zmienią się w organizmie dziecka w trucizny, które nosić w sobie będzie do końca życia. Dlatego też często, gdy rodzice mówią o chorobach dziedzicznych, mam ochotę zaprzeczyć. Nie choroby są przekazywane dziedzicznie, dziedziczony jest nieprawidłowy tryb życia, który w rezultacie jest przyczyną wielu chorób.

"Czy się hartuje, uprawia rano gimnastykę?" - Nie. Niestety większość dzieci w chwili obecnej nie wie, co znaczy hartowanie ciała, poranna gimnastyka. Telewizor, komputer zastąpiły gry i aktywność fizyczną, dlatego też większość dzieci cierpi na nadwagę, wady wzroku, i ma bardzo niską odporność organizmu na wszelkie infekcje. "Jak lubi spać?" - Miękkie łóżko, wysoka poduszka, ciepła kołdra, pierzyna. "Czy często chorował na grypę, anginę?" - Tak. "A jak się chłopiec wypróżnia?". Matka wzruszyła ramionami - "Naprawdę nie wiem". Zapytałem chłopca: "Czy masz kłopoty, gdy robisz kupkę?". Na jego policzkach pojawił się rumieniec. Odpowiedział: "Robię, ale z trudem. Mam zatwardzenie, a kał ma postać kozich bobków". "A jak często boli cię głowa?". Odpowiedział, że raz na tydzień na pewno. "I co wtedy robisz?". - "Nic, leżę lub mama daje mi tabletkę". Przede mną siedziało dziecko, które dopiero zaczynało żyć. Ale już teraz można było powiedzieć, że przy takim trybie życia było ono potencjalnym kandydatem do zachorowania na raka.

Zgodnie ze statystyką w krajach Europy zachodniej co czwarte dziecko ma zaburzenia układu oddechowego, co dziesiąte - układu pokarmowego, co piąte - zaburzenia organów wzroku i słuchu, a co trzecie - zakłócenia pracy układu nerwowego. Prawie 80% dzieci cierpi na zaparcia i bóle głowy. Znalezienie zdrowego dziecka jest praktycznie niemożliwe. A czego można oczekiwać od takich dzieci, gdy dorosną?

Przyroda lubi tych, którzy żyją według jej praw. W chwili narodzin człowiek jest oblewany wodą, następnie robi wdech, wciąga powietrze. Dosięga go pierwszy promień słońca, a wspiera go ziemia. Umierając, człowiek żegna się ze światłem słonecznym, przestaje oddychać, schodzi pod ziemię. Dlatego zawsze pomiędzy narodzinami a śmiercią leży życie, które w pełni zależne jest od słońca, powietrza, wody i ziemi. Słońce daje nam energię życiową, powietrze zapewnia nam naszemu organizmowi tlen, woda wypełnia komórki naszego ciała, a ziemia nas karmi. Takie są prawa przyrody. Są one niezmienne i wieczne.

Człowiek nie zechciał żyć według praw przyrody, zaczął tworzyć swoje sztuczne warunki, zaczął bać się słońca, zatruł powietrze i wodę, przestał korzystać z dobrodziejstw ziemi, zastępując je smakołykami w ładnych opakowaniach. I co otrzymał w zamian? Cierpienia i choroby. Człowiek przyzwyczaił się do tego, że wszystko powinno być słodkie, smaczne, gotowane i ciepłe, dlatego też trwa w "rozcieńczonym" stanie. Wraz z zatrutą krwią po jego ciele rozchodzą się choroby, ubywa zdrowia, słabnie serce, zanika mózg. I żadne tabletki nie pomogą, ponieważ organizm przypomina stojące bagno, które człowieka stopniowo wciąga. Z tej sytuacji są tylko dwa wyjścia - albo żyć, chorując i czekając na śmierć, albo też zmienią swoje życie tak, by być zdrowym. Stara mądrość głosi - "Lekarze leczą, ale ulecza przyroda". A to znaczy, że jeżeli choremu stworzy się warunki zbliżone do naturalnych, to organizm będzie w stanie uporać się z każdą chorobą.

Gdy ostatnio pracowałem z chorymi na raka, to koniecznym elementem terapii uzdrawiajacej był system Nishi. Nie robi on tak oszałamiającego wrażenia jak złożone urządzenia do napromieniowań, naświetlań czy błyszczące niklem sale operacyjne z mądrymi urządzeniami wspomagającymi chirurgów podczas operacji, tym niemniej daje dobre rezultaty. Osądźcie Państwo sami, analizując przypadki wyleczenia raka według systemu Nishi (dane profesora Watanabe).


RAK PŁUC (K. Majra, lat 76)
W sierpniu 1958 r. wykryto u niego raka płuc i zaproponowano operację chirurgiczną, na którą się nie zgodził. Powtórne badanie wykonane w tokijskim szpitalu potwierdziło diagnozę. Podczas 2 miesięcy pobytu w szpitalu był leczony sorcomecyną, ale zaczął odczuwać słabość w całym ciele, stopniowo tracić apetyt. Oddychanie sprawiało mu ogromną trudność. Zdjęcie rentgenowskie, wykonane pod koniec drugiego miesiąca pobytu w szpitalu wykazało, że zaciemnienie w płucach pozostało, a w obszarze serca zwiększyło się. To ostatnie było efektem ubocznym leczenia sorcomecyną i innymi preparatami farmaceutycznymi, które doprowadziły do zakłócenia cyrkulacji krwi i limfy. Oddychanie stało się praktycznie niemożliwe.

Sytuacja była bez wyjścia, nawet operacja nie rokowała żadnych szans. W grudniu chorego wypisano ze szpitala. Ktoś z rodziny zaproponował mu wypróbowanie leczenia według systemu Nishi. W ciągu dnia chory wykonywał następujące zabiegi - stosował leczenie powietrzem, zażywał kąpieli naprzemiennych, pił herbatę z liści palmy daktylowej, bardzo bogatą w witaminę "C" (do 2 litrów dziennie), wykonywał zestaw ćwiczeń Nishi. Po upływie miesiąca poprawił mu się apetyt, polepszył się nastrój, zaczął lżej oddychać. Zaciemnienie w płucach zmniejszyło się. Po upływie roku (w listopadzie 1959 r.) pacjent był już zupełnie zdrów i już do końca życia stosował przeciwnowotworowy system Nishi.


RAK ŻOŁĄDKA (T. Jumiki, lat 69)
W szpitalu po dokładnych badaniach postawiono diagnozę - rak żołądka. Zaproponowano operację, ale chory odmówił. Postanowił przejść terapię według systemu Nishi. Po upływie miesiąca minęło uczucie dyskomfortu w żołądku, zmniejszyły się mdłości. Po roku przysłał list, że czuje się dobrze i wysoko ocenia leczenie, które uwolniło go od raka żołądka bez konieczności poddania się operacji.

RAK JELITA GRUBEGO (Iszizuko, lat 61) Latem 1958 r. zaczął odczuwać ból podczas jedzenia. Kał z powodu domieszki krwi zabarwiony był na ciemny kolor. Lekarze ze szpitala w Osace postawili diagnozę - rak jelita prostego. Chory odmówił jednak operacji. Zwrócił się do innego szpitala, w którym w ciągu dwóch miesięcy przeszedł kurs leczenia według systemu Nishi, po którym nastąpiło pełne wyzdrowienie.

RAK KRTANI (Masapugu, lat 68) Chory nie mógł mówić. Lekarze szpitala w Osace postawili diagnozę - rak krtani. Zalecono leczenie izotopami, które nie pomogło. W listopadzie 1958 r. chory zgłosił się do szpitala na leczenie według systemu Nishi. Miał złe nawyki - palił 40 papierosów dziennie, uwielbiał słodycze, które zjadał w dużych ilościach. Te przyzwyczajenia zwiększały podrażnienie tej części krtani, w której rozwinął się rak. Dwa miesiące leczenia dały oczekiwany rezultat - głos wrócił do normy. Jego stan fizyczny znacznie się poprawił. Chorego wypisano ze szpitala, aby kontynuował leczenie samodzielnie. W liście z 1962 r. dziękował za pomoc w odzyskaniu zdrowia.


RAK MACICY (Gojono Sato, lat 49)
Przez pięć lat cierpiała na silne krwotoki macicy. Postawiono diagnozę - rak macicy. Zgłosiła się do szpitala i przez 8 miesięcy leczyła się według systemu Nishi. Jej stan fizyczny poprawił się już pod koniec drugiego miesiaca. Wystąpił obfity krwotok, podczas którego wydalone zostały martwe kawałki tkanki. Została wypisana ze szpitala i w domu kontynuowała leczenie. Jeszcze trzy razy powtórzyły się krwotoki, usuwające obumarłe tkanki. Telefonicznie prowadziła konieczne konsultacje. Teraz czuje się dobrze, jest zupełnie zdrowa, co potwierdziły badania. Opowiadała, że lekarz który proponował jej operację był zdumiony wynikiem badań i stwierdził - "Pani to ma szczęście, prawdopodobnie był błąd w diagnozie".

Opisane wydarzenia miały miejsce 40 lat temu, ale do dzisiaj w Japonii z powodzeniem stosuje się system Nishi przy leczeniu chorób nowotworowych. Począwszy od roku 1990 system ten zaczęto stosować w wielu ośrodkach medycyny niekonwencjonalnej w Rosji. Ja osobiście i moi koledzy stosujemy go od roku 1986, wprowadzając pewne modyfikacje (uwzględniając klimat, inne gatunki produktów spożywczych itp.). Nie prowadziłem statystyki, gdyż rezultatami badań zajmowali się lekarze, ale zebrałem listy chorych, którzy przechodzili u nas leczenie. W listach tych opisane są wyniki samodzielnego leczenia. Przedstawiam jeden z nich.

RAK MACICY (Natalia D., lat 49, rok 1986) Podczas badania stwierdzono raka macicy z przerzutami do piersi. Lekarz żądał szybkiej zgody na operację. Pacjentka wyglądała źle - miała poszarzałą skórę, była zgarbiona, z ust wydobywał się nieprzyjemny zapach. Po rozmowie lekarz zrozumiał chorą, być może nie chciał 44-letniej pozbawiać narządów rodnych i piersi. Operację odłożono na 8 tygodni. Natalia nadal pracowała, a domowe obowiązki wziął na siebie jej mąż (to wbiałe, gdy bliski człowiek naprawdę cię rozumie). Dwa razy dziennie Natalia robiła kąpiele powietrzne, piła herbatę z liści czarnej porzeczki, maliny i dzikiej róży. Brała naprzemienne prysznice, wykonywała kompleks ćwiczeń według systemu Nishi. Oczyszczała jelito grube za pomocą lewatyw. Jadła tylko surowe owoce, orzechy, otręby, a także ryż, kasze z gotowanymi warzywami, piła soki z marchwi i buraka. Po trzech tygodniach na jej ciele pojawiły się czerwone plamy, a z pochwy wydostawały się "straszne odpady". Wszystko to świadczyło o tym, że organizm zaczął się oczyszczać.

Później Natalia przeszła na głodówkę. Przez 7 dni piła wodę (do szklanki dodawała 1 łyżeczkę octu jabłkowego i 1 łyżeczkę miodu, aby uzupełniać braki w minerałach i witaminach). Siódmego dnia przerwała głodówkę. Wiadomym jest, że jak długo człowiek pości, tak długo powinien z głodówki "wychodzić". I dlatego przez 7 dni piła tylko świeżo przygotowane soki z 5 rodzajów warzyw i owoców o różnych kolorach. Jadła warzywa i owoce. Później przeszła na dietę, polegającą na prawidłowym łączeniu produktów. Po upływie 8 tygodni, pełna niepokoju poszła do lekarza, który wcześniej skierował ją na operację. Po dokładnym badaniu, nie kryjąc zdumienia, lekarz powiedział - "Nie wierzę własnym oczom, jak to się pani udało?". Kiedy Natalia opowiedziała, co zrobiła w tak krótkim czasie, lekarz wykrzyknął - "Muszę panią wszystkim pokazać!". List Natalia napisała po upływie roku od przeprowadzonej kuracji. Pracowała, dobrze się czuła, krócej mówiąc - rozkoszowała się zdrowiem.

Wszystkich ludzi można, według mnie, podzielić (tylko bez obrazy) na "leniwych" i "pracowitych". "Leniwi" czekają na pomoc od innych, troskę o swoje zdrowie składają na barki lekarzy, bioterapeutów itp. "Pracowici" chcą pomóc sobie sami, chcą poznać prawdziwe przyczyny swoich chorób, tylko nie zawsze wiedzą jak to zrobić. Przeważnie dla nich, "pracowitych", piszę moje książki. Jeśli chodzi o "leniwych", to radzę im zastanowić się nad starą, wschodnią mądrością, która mówi - "Nikt nigdy nic nie robi, nie zaspokajając przy tym przede wszystkim swoich, a nie waszych potrzeb". I dlatego nigdy nie należy oddawać "bezmyślnie w ręce innego człowieka najcenniejszego, co macie - życia i zdrowia". Nie traćcie Państwo czasu w bezowocnym oczekiwaniu na "cudowne uzdrowienie", nikt nie zatroszczy się o was lepiej niż wy sami. Tylko Państwo sami mogą uczynić się zdrowszymi. I dlatego trzeba wykazać wolę i upór, być bezlitosnym dla własnego lenistwa, uzbroić się w wiedzę, doświadczenie i szukać swojej drogi do zdrowia. A jak wiadomo, kto szuka, ten zawsze znajdzie.

 


Współczesna medycyna proponuje w leczeniu raka trzy podstawowe metody - chemioterapię, rentgenoterapię i zabiegi chirurgiczne. Jak już pisałem, proponowane metody są walką ze skutkami. Najważniejsze - to znać przyczyny i walczyć z nimi. Na dzień dzisiejszy za najważniejszą przyczynę uważa się niezdolność sił obronnych organizmu do przeciwstawienia się chorobie nowotworowej. A więc od likwidacji tej właśnie przyczyny należy rozpocząć profilaktykę i walkę z chorobami nowotworowymi. Kompleksowy system, który proponuję, nigdy nie był zbadany naukowo. Jedynymi "recenzentami" są chorzy na raka, którym udało się zwyciężyć chorobę i teraz są zdrowi. System ten nigdy nie był opublikowany, jeśli były wykorzystywane jego elementy, to tylko przez moich uczniów i kolegów. System można stosować niezależnie od procesu leczenia i przyjmowania leków. Jego zaletą jest pełna mobilizacja sił obronnych organizmu, "wadą" zaś to, że w odróżnieniu od środków farmakologicznych, wymaga od człowieka ciągłej troski o swoje zdrowie. Ciężko chory potrzebuje na wyzdrowienie więcej czasu. U osób mających niewielkie zaburzenia stanu zdrowia poprawa nastąpi szybko. A zdrowi zachowają dobre samopoczucie do końca życia.

 

Hipokrates powiedział - "Jeśli w Przyrodzie jest choroba, to znaczy że Przyroda ma na nią lekarstwo. Trzeba je tylko znaleźć". Maksymalnie przybliżyć warunki naszego życia do praw przyrody. W tym celu należy:

    • opanować gimnastykę oddechową,

      zmienić nawyki żywieniowe (prawidłowe łączenie pokarmów),

      pić świeżo przygotowane soki warzywne i owocowe,

      stosować wodne zabiegi hartujące (kąpiele lecznicze, sauna), naprzemienny zimny i gorący prysznic,

      uprawiać ćwiczenia fizyczne,

      oczyszczać organizm,

      wykonywać gimnastykę przeciwrakową Nishi,

      nauczyć się panować nad psychiką (emocje, pragnienia, myśli).

Zwracam też uwagę na zasadnicze problemy odżywiania:

    • należy koniecznie wykluczać stopniowo wszystkie rafinowane i nienaturalne produkty (kiełbasy, wędliny, margaryny, konserwy, przetwory, ocet spirytusowy, białą mąkę, zupy w proszku, różne sosy itp.),

      ograniczyć do minimum spożycie cukru i produktów zawierających cukier oraz jego dietetycznych zamienników (cukier zastąpić miodem),

      ograniczyć do minimum spożycie środków pobudzających (kawy, herbaty, mięsa, bulionów mięsnych, mocnego alkoholu),

      ograniczyć spożywanie tłuszczów zwierzęcych, w tym masła, żółtego sera, tłustych gatunków mięsa,

      zredukować do minimum spożycie pieczywa drożdżowego.

Do jadłospisu należy włączyć kasze, gotowany ryż (najlepiej nieoczyszczony), warzywa, owoce - nie mniej niż 5 rodzajów, zarówno w postaci surowej, jak i gotowanej, ryby, drób, kiełki pszenicy, ser biały (tłusty - 50 g dziennie), żółty ser (1-2 plasterki dziennie), jajka (na miękko - 3 razy w tygodniu). Przy ustalaniu jadłospisu należy kierować się następującymi zasadami - jemy wszystko co rośnie na ziemi, w ziemi, na drzewach (spożywamy w postaci surowej lub gotowanej i dobrze byłoby, gdyby produkty były wyhodowane w rejonie, w którym mieszkamy). Układając jadłospis należy brać pod uwagę prawidłowość łączenia produktów i ustalać go w następujący sposób:

    • każdy posiłek to sok, surówka i danie właściwe - przed południem produkty węglowodanowe (kasza, ziemniaki, warzywa i owoce czyli produkty pochodzenia roślinnego), po południu produkty białkowe (ryby, biały ser - produkty pochodzenia zwierzęcego),

      najlepiej jeść dwa razy dziennie. Jeżeli jesteście Państwo głodni - można jeść warzywa, owoce, pić herbatę z liści malin, jeżyn, brzozy, czarnej porzeczki (4-6 szklanek dziennie),

      koniecznie nauczyć się wolno przeżuwać (zdrowi - 25-30 razy, chorzy - 50-70 razy) każdy kęs.

Jeszcze raz chcę podkreślić konieczność picia przed posiłkami świeżo przygotowanych soków i jedzenia surówek. Powody są następujące:

 


Jednym z najważniejszych światowych odkryć XX wieku w dziedzinie odżywiania było odkrycie teorii trawienia membranowego. Według niej w procesie trawienia bierze udział nie tylko żołądek i jelito cienkie, ale również naczynia krwionośne. Dlatego, jeśli człowiek odżywia się byle jak, nie przestrzegając fizjologicznych zasad odżywiania, niechybnie prowadzi to do chorób. Jeśli dawniej uważano, że z jelita cienkiego do organizmu przedostaje się tylko jeden "strumień" substancji odżywczych, to prace Ugolewa dowiodły, że jest ich conajmniej pięć. Jeden ze strumieni składa się z ponad 30 hormonów i substancji hormonopodobnych, które powstają w komórkach jelita i jego florze bakteryjnej, co ma decydujace znaczenie nie tylko dla procesu trawienia, ale i dla przebiegu czynności fizjologicznych całego organizmu. Co więcej, okazało się, że swoją masą komórki te przewyższają masę wszystkich komórek gruczołów dokrewnych i produkują hormony identyczne z hormonami, wytwarzanymi przez gruczoły dokrewne. Oprócz tego, mikroflora jelita cienkiego może produkować niezbędne hormony, witaminy, aminokwasy. Dlatego też każde hamowanie rozwoju mikroflory np. antybiotykami, lub odwrotnie - stworzenie korzystnych warunków do jej patologicznego rozwoju na skutek spożywania rafinowanej albo gotowanej żywności niszczy system hormonalny organizmu.

 

Przy okazji pragnę zauważyć, że jeżeli spojrzeć pod kątem tej teorii na tak powszechne schorzenie jak choroby tarczycy, to staje się jasne, że są one wynikiem zakłócenia procesu trawienia (nawyk szybkiego jedzenia, nieprawidłowe łączenie produktów i popijanie w czasie jedzenia - to podstawowe przyczyny, prowadzące do choroby tego narządu). Spróbujcie Państwo zmienić błędne nawyki w żywieniu, a dolegliwość zniknie. Przytłaczająca większość ludzi cierpi z powodu oczywistej patologii, wywołanej naruszeniem zdrowej mikroflory. Przy czym zaburzenia te rozpoczynaja się w wieku niemowlęcym, kiedy zamiast matczynego mleka dziecko dostaje mleko krowie lub jego przetwory. W wyniku tego, zamiast zdrowej fermentacji mlekowej rozpoczynają się procesy gnilne, zatruwające organizm i obecnie z tego powodu dzieci męczą alergie, katary, gronkowce, chore zatoki i setki innych problemów zdrowotnych.

Właśnie w celu wzmocnienia systemu hormonalnego oraz dostarczenia witamin, soli mineralnych, makro- i mikro elementów, każdy posiłek powinniśmy zaczynać od świeżo przygotowanych soków. Po spożyciu soku trzeba koniecznie zjeść surówki, minimum z pięciu różnych warzyw (np. ziemniak, kapusta, burak, marchew, cebula). W takiej surówce znajdują się wszystkie niezbędne dla organizmu włókna pokarmowe (błonnik) lub substancje balastowe - są to najważniejsze składniki pokarmu niezbędne dla normalnej pracy przewodu pokarmowego i całego organizmu. Brak błonnika w pożywieniu prowadzi do zaburzeń przemiany cholesterolowej, hormonalnej, sprzyja powstawaniu kamieni. Flora bakteryjna odżywia się błonnikiem, przetwarzając go w witaminy i niezastąpione aminokwasy. Zmuszają one jelito grube do pracy - sprzyjaja szybkiemu przesuwaniu się pokarmu. Jest to szczególnie cenne przy naszym "patologicznie siedzącym" trybie życia.

Błonnik przyspiesza wydalanie z organizmu toksyn i zatrzymuje w nim tak potrzebne jony potasu, wapnia, sodu, magnezu. Znajduje się on w owocach i warzywach. Dlatego surówki powinny znajdować się na naszym stole przez cały rok. Są one szczególnie potrzebne ludziom starszym - po prostu nie można wymyśleć lepszej profilaktyki przeciw cukrzycy i otyłości. Zwracam się do osób w podeszłym wieku - jeśli już straciliście zęby (a straciliście je dlatego, że jedliście zbyt dużo słodkiego i gotowanego), to jedzcie warzywa i owoce, przecierajcie je na plastikowych tarkach, pijcie świeżo przygotowane soki - z miąższem, aby jak najwięcej błonnika dostało się do organizmu. Jeśli wyrobicie sobie Państwo nawyk rozpoczynania posiłków od soków i surówek, zyskacie zdrowie. Z całym przekonaniem mogę stwierdzić, że u ludzi przyzwyczajonych do jedzenia głównie kanapek, zup, ziemniaków z mięsem, zaburzony jest mechanizm regulacji zapotrzebowania na pokarm. Z tego powodu są oni stale głodni i jedzą wszystko "jak leci", co prowadzi do nadwagi i ciągłego zatruwania organizmu niestrawionymi gnijącymi resztkami pokarmu.

Sami hodujemy raka
 

Kommentar schreiben


Menu główne


Ostatnio na forum

Keine Beiträge vorhanden

Komentarze

Pokrewne

Gościmy

Wir haben 39 Gäste online

Cytat

Es gibt keine Übersetzung gerade jetzt, aber wir können dies für Sie tun, wenn Sie möchten - schreiben Sie einfach ein Kommentar. Wir können auch bessere Übersetzung, wenn Google Übersetzer ist nicht genug für Sie.
Człowiek nie świnia - zje wszystkofaux shoes for sale Cheap Christian Louboutin cristian loubotin cheap shoes replica