Dawno spotkałem się z leczeniem przy pomocy wody utlenionej, ale jakoś nie przypadła mi do gustu ta metoda i porzuciłem ją, aż do dzisiaj. Jak zwykle musiałem zatoczyć wielkie koło, żeby ponownie natrafić i przekonać się do tej terapi, po utwierdzeniu się poprzez inne odkrycia. Mowa o książce Iwana Pawłowicza Nieumywakina „Woda utleniona - na straży zdrowia”.
Książki jeszcze nie czytałem, ale chcę sie z Wami podzielić jak trafiłem na wodę utlenioną od swojej strony. Wszystko zaczyna się od niepozornego chrapania, które jesli tylko zostaje zaakcepotowane przez żonę czy też inna nałożnicę (bo to zwykle Panowie mają tą przypadłość), to przechodzimy nad tym do porządku dziennego jako niebyło, bo przecież sami nie słyszymy swojego chrapania.
Czytaj więcej...