Dawno nie pisałam, więc jest dużo do uzupełnienia. Kuracja farmakologiczna p. pasożytom zapisana przez panią doktor zakończyła się. Dla przypomnienia u synka (4,5 lat) zdiagnozowano włosogłówkę, candidę i lamblię. Aby rozjaśnić i usystematyzować opis kuracji podaję poniżej cały jej plan:
1. Pyrantelum – 7,5 ml 1 x dziennie przez 3 dni.
2. Combinacja 7, 2 x 10 kropli przez 10 dni
3. Vermox 2 x 1 tabl przez 3 dni
4. Combinacja 7, 2 x 10 kropli przez 10 dni
5. Zentel 20 ml – (1 butelka x 1 dzień) przez dwa dni
6. Combinacja 7, 2 x 10 kropli przez 10 dni
7. Furazolidon, 3 x 6 ml przez 7 dni
8. Combinacja 7, - jw. do końca opakowania
Podczas podawania zentelu nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego, synek dobrze tolerował lekarstwo, jednak swędzenia i posikiwania powracały.
Kolejnym – ostatnim etapem kuracji p. pasożytniczo - odrobaczającej był Furazolidon. Dopiero po zakończeniu podawania Furazolidonu (co miało miejsce pod koniec grudnia ubiegłego roku czyli już ponad miesiąc temu) ustąpiły na dobre posikiwania i inne dolegliwości. Wg mojej oceny, synek dobrze znosił cały proces kuracji, nie występowało u niego zbyt dużo przykrych dolegliwości wywołanych leczeniem, np. dolegliwości żołądkowe. Czytałam na innych forach, że dzieci potrafią wymiotować lub mieć inne nieprzyjemne towarzyszące objawy. W naszym przypadku dolegliwości były sporadyczne i występowały bez szczególnej regularności więc trudno jednoznacznie przypisać je podawanym lekarstwom, choć istnieje duże prawdopodobieństwo, że właśnie one były bodźcem.
Po ponad 2 miesięcznej kuracji farmakologicznej, widzę znaczną poprawę u synka. Noce przesypia spokojnie, nastąpiła zdecydowana poprawa odporności, synek wydaje się być spokojniejszy i tak jak wspomniałam powyżej, ustąpiło posikiwanie, które mocno mnie martwiło.
Na obecną chwilę nie mam potwierdzenia, że wszystkie pasożyty zostały wytrute, kolejne badanie kontrolne odbędzie się dopiero pod koniec tego miesiąca, wtedy dopiero usłyszę diagnozę, czy udało się wytępić cały zestaw czy nie, jednak objawy zewnętrzne pozwalają przypuszczać, że jeśli nie wszystkie, to większość tych szkodników została zlikwidowana. Nie przeprowadziłam też od ostatnio żadnej kąpieli ziołowej (ostatnia po podaniu vermoxu, opis dostępny na forum).
Mam świadomość, że pomimo ukończonej kuracji (farmakologicznej) walka z pasożytami, szczególnie u małego dziecka trwa nieustannie. Obecnie koncentruje się głównie na właściwej diecie, która ma na celu zbudowanie odpowiedniej odporności, przygotowanej do waliki z tymi organizmami oraz do utworzenia w organizmie nieprzyjaznego dla nich środowiska.
Bardzo ciężko jest w 100% zapanować na dietą 5 latka uczęszczającego do przedszkola, jednak na tyle na ile mogę to ograniczam do minimum słodycze, w chwilach wielkiego łaknienia na słodkości ( które niestety nadal u mojego dziecka występują) staram się nasycić go gorzką czekoladą lub daktylami. Wszystkie potrawy przygotowuję osobiście od początku do końca z produktów naturalnych. Podaję soki z cytrusów z dodatkiem citroseptu oraz tran. Staramy się zjadać dużo kiszonek, prawie w 100% wyeliminowałam z diety pieczywo i produkty mączne. Nie spożywamy napoi słodzonych ani gazowanych. Pijemy wodę i zieloną herbatę. Wszędzie gdzie tylko to możliwe dodaję pestki dyni i słonecznika. Czy to wystarczy aby ochronić moją rodzinę ? szczerze mówiąc nie wiem, mam nadzieję, że w znacznym stopniu tak i że kolejne kuracje polegające głównie na truciu nie będą konieczne. Chętnie przyjmę każdą sugestię od osób doświadczonych i zmagających się z podobnymi problemami, jak również z przyjemnością podzielę się swoimi dotychczasowymi doświadczeniami w tym zakresie.
Czytaj więcej...