dr. Rybczyński
Była Wielkanoc, 1949 roku. Na oddziale onkologii Szpitala im. J.Strusia w Poznaniu, w III Klinice Chirurgicznej dyżur pełnił doktor Anatol Rybczyński, onkolog-chirurg. Na jednej z sal umierał na raka płuc młody, dwudziestodwuletni człowiek. Aby oszczędzić widoku umierającego innym pacjentom, pielęgniarka zdecydowała się go przewieźć do izolatki. Doktor nie chcąc pozwolić, aby umierał w samotności, zabrał go do swojego gabinetu. W szpitalu panowała absolutna cisza, słychać było tylko donośne bicie dzwonów podczas rezurekcji w pobliskim kościele. Nagle pacjent chwycił doktora za rękę i powiedział: - Panie doktorze, musi pan się zająć poszukiwaniem lekarstwa na raka. Wiem, że pan takie lekarstwo znajdzie. Ale proszę mi przyrzec, że pan rozpocznie badania.
good quality knockoff christian louboutin peep toe
christian louboutin us knockoff pigalili christian loubatin shoes
Doktor nie miał wyjścia. Nie odmawia się umierającemu człowiekowi. Ta obietnica zaowocowała już po paru miesiącach. Jeszcze w tym samym roku wynajął od szpitala część budynków gospodarczych i zaadoptował je na laboratorium. Obok urządził pomieszczenia dla zwierząt doswiadczalnych. Już w styczniu 1950 roku rozpoczął systematyczne badania. Od Hipokratesa, Kopernika, Galileusza, po Pasteura i Sedlaka, co jakis czas pojawiają się w różnych dziedzinach nauki uczeni wyprzedzający swoją epokę. Ich biografie mają wiele wspólnych cech. Przede wszystkim poswiecają swoje prywatne życie na rzecz nauki, dokonując doniosłych odkryć i wynalazków. Działają najczęściej w osamotnieniu, kierując się dociekliwością i dążeniem do prawdy, co jest cechą prawdziwego naukowca. Odrzucają obowiązujące w ich czasach doktryny, ograniczające swobodę myśli i prac badawczych. W końcu dokonując odkryć, często niezgodnych, a nawet rewolucyjnych wobec aktualnie istniejącej doktryny, popadają w konflikt z własnym środowiskiem, są wyobcowani, odrzuceni (Pasteur), czy nawet wyklęci (Kopernik). Takich przypadków we wszystkich dziedzinach nauki jest wiele. W książkach "Zakazana archeologia", czy "Błędy nauki" pokazane są mechanizmy, którymi kierują się uznane "autorytety" nauki, byle tylko utrzymać istniejące, jedynie słuszne teorie.
Jedną z wielu ofiar tych mechanizmów był doktor Anatol Rybczyński. Całe swoje życie poświęcił badaniom nad istotą raka i poszukiwaniu lekarstwa na tą straszną chorobę. Lekarz ze starannym, przedwojennym wykształceniem, prowadził swoje badania według wszelkich kanonów nauki.
dr. Rybczyński
Odrzucił wszystkie istniejące wówczas teorie. W swojej praktyce lekarskiej miał możliwość obserwowania wielu chorych z różnymi nowotworami (około 35.000 pacjentów). Widział również nieskuteczność obowiązujących metod leczenia. Badania trwały wiele lat, ale już w 1954 roku rozpoczął leczenie według odkrytej przez siebie metody. Prowadził dokumentację osób wyleczonych z nowotworów. W trakcie badań, sam zachorowal na raka płuc, krórego wyleczył swoją metodą w ciągu dwóch lat. Napisał 52 artykuły o swoim odkryciu i wysłał do różnych redakcji czasopism medycznych. Żaden z nich nie został przyjęty do druku. Pod koniec życia, w 1999 roku doktor Rybczyński zwrócił się do Przewodniczącego Wydziału Nauk Medycznych PAN-u, profesora Janusza Komendera z prośbą o zapoznanie się z wynikami jego badań. Odpowiedź profesora była druzgocąca. Sam doktor pisze "Nie odnosząc się wcale do przesłanych materiałów przedstawił mnie jako niezaradnego nieuka, niewiedzącego, czego ja właściwie chcę i po co się wtrącam w nie swoje sprawy. Odwoływanie się do Dyrektora Instytutu Leków, a nawet do ówczesnego premiera Jerzego Buzka, również pozostało bez echa. Widząc beznadziejność swoich starań doktor Rybczyński pozostawił swój dorobek Wiesławie Tomczak - jedynej osobie, która przez wiele lat z nim współpracowała, poznała doskonale jego metodę leczenia nowotworów, oraz wytwarzania preparatu ANRY. Została również upoważniona do kontynuowania jego dzieła. Doktor Anatol Rybczyński zmarł w 2001 roku w wieku 92 lat.
Żródło: http://wydruk.kei.pl/anry/
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.